Czas rozpocząć wyprawę.

Poszukuję ekipy która uda się ze mną aby mógł zdobyć lub zapieczętować demona Raiju. Ekipę z Konochy już wynajołem zurzyłem całe moje klanowe oszczędności ale mam nadzieje że się opłaci. Raiju jest to demon panujący nad elektrycznością i częściowo nad ogniem więc mile widziane lodowe, piaskowe i ogniste jutsu. Dla wyprawy oznajmiam że to my powinniśmy być sprite a on pragnienie.
Jego Umiejętności: Kontrola nad żywiołem elektryczności. Umie latać pod postaci kuli wyładowań elektrycznych i/lub kuli ognia.

Nasza wędrówka zacznie się od namówienia syna obecnego Raikage z którym kolegowałem się przez pewien czas gdy jego rodzina przyjechała na chwilę do Konohy, już wtedy po raz pierwszy zaintrygował mnie tym demonem lecz mi nie uwierzył że chcę go złapać i mówił żebym przyszedł z większą liczbą osób to wtedy mi powie co wie.

Zgłaszam się do misji naturalnie.

Dobra skoro nikt się nie zgłasza więcej to będzie trudna walka... I trzeba będzie tego ziomka jakoś namówić lecz co tam. Pisz co bierzesz na wyprawę ja biorę mój miecz, zapieczętowane we zwoju 50 len, specjalną maskę ANBU, 4 pigułki śmierci oraz 20 zapieczętowanych wybuchowych kunajów i 10 shirukenów.

Ja biore mój miecz i dwa tajemnicze zwoje, które ostatnio sporządziłem.

A więc zaczynamy. Postanowiłem wynająć nam konie aby szybciej dotrzeć do wioski podróż przebiegała spokojnie lecz podczas traktu napadła nas zgraja nastolatków żądając kasy i naszego ekwipunku. Niewiedząc za bardzo co zrobić aby ich nie krzywdzić pozostawiam to tobie.

Hmm Jak by im tu to wyperswadować spokojnie. Myślę, że będzie wystarczyć im piasek który im pokazuje. Pętam ich po prostu i idziemy dalej. Po jakimś czasie piasek opadnie i się uwolnią.

Spokojnie dojeżdżamy do wioski a tam co się okazuje jest jakieś święto idziemy przez miasto do domu syna raikage. Pukamy lecz nikt nie otwiera. Postanowiliśmy więc znaleźć nocleg i poczekać do rana lecz nie trzeba było po drodze do knajpy spotkaliśmy go leżącego na ziemi, usmarkanego krwią.
Zabraliśmy go do pokoju i opatrzyliśmy teraz tylko zostało go namówić do pomocy w misji lecz po wielu próbach mi się nie udawała ciągle powtarzał "trzech ludzi to zamało" . Zmęczony poszedłem spać mówiąc do ciebie "twoja kolej". Padłem jak zabity i spałem.

Nie ma problemu. Jestem wkońcu Kazekage. Posyłam informatorów do Suny z prośbą o oddział Suny. Dwa dni potem przybywa 50 piechurwów uzbrojonych w katany shurikeny i kunaje. Jest i katapulta. Udaje mi się bez problemu namówić syna raikage na podróż kiedy zobaczył z czym tam wyruszymy.

Nie mając nic na swoją obronę zgodził się. Przekazałem mu zwój do zapieczętowania demona. Wyruszyliśmy z samego rana płynąc wielkim galeonem do podziemnej kaplicy. Po drodze dał nam wykład o jutsu wody których nie powinniśmy używać aby się nie pozabijać na wzajem. Którego i tak jak mi się zdaje nikt nie słuchał. Wreszcie było widać ląd a tam ogromną skalną grotę która zdawała się być wejściem do kaplicy. Z niej słychać było okropne grzmoty i uderzenia czegoś. Westchnąłem tylko i zebrałem swój sprzęt. Szybko wyskoczyłem na ląd czekając aż reszta ekipy się uwinie lub jak ty obudzisz parę ziomków z twojej wioski którzy nie zapomnieli saki i widocznie pili przez całą drogę lecz reszta oddziału wyglądała trzeźwo i pozostało nam czekać aż ci 4 panowie się uwiną.

Nie miałem ochoty wymierać im kary w chwili obecnej. Zrobie to w wiosce. Całe szczęscie, że to była mniejszość oddziału. Wychodząc na ląd wyczułem silne poklady chakry wypływające z groty. Chumor mi dopisywał. Demon we mnie zaklęty zapewne zacierał ręce na tą walke.

Chwilę się naradzamy przed wejściem do groty i postanawiamy że puścisz zwiadowców aby poinformowali nas o terenie walki i o samym demonie.

Posłałem ich na zwiad, lecz po paru minutach usłyszeliśmy krzyki i uciekający oddział zwiadowców, a za nimi ogromną sylwetke demona. Posłał w zwiadowców strumień prądu. Bez wachania zasłoniłem ich pisakiem. Odział przygotował się w gotowość a konstruktorzy kończyli budowę katapulty. Odział bez wachania na mój rozkaz zacząl strzelać z łuków do demona ja zaś zaatakowałem go Suna no Mai 50 chakry. Czekam teraz. na twój ruch.

Demon zdmuchną wszystkie strzały swoim rykiem zabijając nimi parę z twoich ludzi a twój piasek odbił ogonem tworząc niebezpieczny elektryczny deszcz piasku. Jesteśmy bezbronni myślę że nie będę marnował na początku chakry i czekam aż osłonisz nas piaskiem. Wreszcie postanowiłem użyć Demon Sealning lecz skoro demon jest o wiele potężniejszy odemnie to postanawiam zapieczętować część jego chakry we zwoju tak abyśmy mogli jej użyć. Zapieczętowałem 4000 chary.

Nikt nie zginął mam narazie nad wszystkim kontrolę. Atak w piechurów został zniwelowany bo wciągnąłem ich pod ziemie w ostartnim momencie.
Bestia odbiłą atak. Czas na jakis ruch który nie zostanie odbity od tak.
Wykonuje Ryuusa Bakuryu i potężna fala kieuje się w demona 400 chakry. Fala zasypuje po głowe demona w piasku. astępnie Sabaku Taisou 100 chakry. Fale sejsmiczne przeszywają demona. Czekam teraz na twój ruch.

Woow jeszcze się trzyma bydlak. Używam Katon surrent no jutsu i z 2000 punktów chakry w zwoju tworzę potężną ognistą strzałę zdolną przebić nawet skórę takiej bestii na wylot.

Odkryta głowa wysyła strumień prądu który musialem zablokować. Bestia rozsadza potem prądem piach w którym jest zakopana. I kieruje się na nas. Wznoszę ręce do góry i wysyłam ogromną góre piasku tworzące macki w demona. Długo tak nie potrzymam. Katapulta jest gotowa. "Ognia!" i poslana jest w stronę demona wybuchowa strzała. Wbija się w niego i wycucha. Mocno uszkadza demona. Czekam na twoją pomoc teraz.

Strzelam s ognistej strzały w niebo chwilę potem spadają na demona strumienie ognia prawie go zalewając demon jest zdezorientowany i ledwo żywy lecz należy pamiętać że szybka może się zregenerować. Potem używam 1000 swojej chakry tworząc ognistą strzałę i zamieniając ją w ledwo dostrzegalny cieniutki strumyczek wystrzelam 3 dla zmyłe a tej 4 nie dostrzega i jego szyja zostaje przebita leży na ziemi ledwo żywy nie zdolny do obrony czekam aż go unieruchomisz do pieczętowania.

Dobrze czas na ruch ostateczny. Skaczę wysoko w górę. Wyciągam jeden ze zwojów. Rozwijam go. Jest wielki i długi. Na początek wyłaniaję się z niego tony piasku. Jest go naprawdę dużo. Sama bestia się popatrzyła z przerażeniem. Wypuszczam zwój. I odkrywam co naprawdę się kryło pod piaskiem. Piasek zamienia się w wybuchowe kunaje. Są ich tysiące. Deszcz kunaji zakrywa nawet po części słońce. Demon nie jest w stanie uniknąć tego ataku. Tysiące kunajów wbija się w skóre demona. Nagle występuje wielki wybuch. Jest tak wielki, że dopada nawet naszą drózyne i odpycha ją. To koniec czas na pieczęć.

Szczęśliwy synek raikage podchodzi ze mną do demona a następnie pieczętuje go we mnie. Teraz ich wioska wreszcie jest bezpieczna a mój klan czeka na kolejne demony. Wracamy tym samym galonkiem do ich wioski na przyjęcie którego połowę przeleżałem w łóżku. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich wiosek.